„Jestem tak szczęśliwy że mógłbym umierać…”

Bogdan „Kryzys”Krzak. Znalazłam człowieka gdzieś w internecie, jeszcze długo przed powstaniem fundacji. Na jednym z forów internetowych, ktoś polecał Bogdana jako terapeutę uzależnień. Zaczęłam szperać bardziej dla zorientowania się, skąd jest, a okazało się, że można go posłuchać na you tube, a nawet przeczytać jego książkę. I powoli zaczął inspirować…

Jak tylko udało się zarejestrować fundację , wiedziałam że będzie jednym z pierwszych gości, których zaproszę do Kutna….mimo że blisko z Bielska-Białej nie było.

Pamiętam,że jak napisałam do Bogdana na messengerze z propozycją, to sam był zaskoczony, ale stwierdził „skoro tak ma być to ok, przyjadę”.

I tak przyjechał, raz, drugi, trzeci…. Ponieważ sama dopiero wchodziłam w przestrzeń prowadzenia fundacji i pracy z osobami uzależnionymi, bardzo dużo czerpałam z jego wiedzy i doświadczenia.

Bogdan Krzak na co dzień pracuje w ośrodku uzależnień dla młodzieży, i też w przychodni jako terapeuta . Z czasem zdarzały się jakieś pojedyncze konsultacje online dla naszych podopiecznych, później terapie, a nawet przyszedł taki moment kiedy sama z podkulonym ogonem zgłosiłam po pomoc….bo rzeczywistość fundacji bardzo mnie przygniotła i dosłownie na włosku wisiał mój powrót do czynnego nałogu.

Kiedy w mojej głowie rodził się pomysł z pisaniem tych rozmów , pomyślałam że super by było, gdyby „Kryzys” był pierwszy 😉

Nie wiedziałam czy to się uda bo chce z osobami z którymi rozmawiam spotkać się na żywo . Nie musiałam długo czekać aż napatoczył się wyjazd na Śląsk…

Wiele razy jak rozmawialiśmy słyszałam o jego piwnicy. Ja mam tak zwaną „dziuplę”, Bogdan miał piwnice. Przyznaję piwnica nie zachęcała …piwnica jest ciemna, trzeba zejść na dół, nie ma okien, powietrza …pomyślałam że to typowo męskie rozwiązanie.

Jak zajechałam do Bielska- Białej, Kryzys najpierw pokazał mi piękny Gabinet Wsparcie…z oknami,  światłem, dużą ilością zielonego koloru, kanapami, choinką…chciało się tam posiedzieć 😉 po czym powiedział „ to tu jest ładnie,a teraz chodź dalej” I poszliśmy do piwnicy 🙂

Jaram się tą „piwnicą” …na dole, bez światła, ale z takim klimatem że bania mała. Piwnica gdzie można się wygodnie rozsiąść,z kawą, z papierosem albo cygarem 😀 , posłuchać muzyki, popracować, a surowe cegły ścian robią robotę jak w ekskluzywnym lofcie …miałam taka myśl że mogłabym zamieszkać w takiej „piwnicy”. To były bardzo przyjemne dwie i pół godziny gadania, a w tle cały czas leciały worshipy <3

Pogadane było o tym co słychać w jedną i w druga stronę, o tym co w planach na najbliższy rok, trochę o tym co było, o trzeźwych raperach , o tym że 33 rok życia, który właśnie przeżywam jest totalnie przełomowy – okazuje się że dla Krzaka też był (o tym jeszcze dalej w rozmowie) i o tym jak fajnie Pan Bóg krzyżuje ścieżki ludzi na różnych etapach,bo przez Bogdana między innymi trafiłam do Arkadio. Ostatnimi czasy mam etap fascynacji ideą i projektem „Rób to co kochasz” …Bogdan opowiadał jak pierwszy raz, dawno temu Arkadio (pomysłodawca akcji „Rób to co kochasz”) powiedział mu to słynne „rób to co kochasz”…wtedy pomyślał „spadaj szczylu, robię to co muszę żeby utrzymać rodzinę”.Dzisiaj, robi to co kocha, czerpie z życia garściami i jak sam mówi „jest tak szczęśliwy, ze mógłby już umrzeć” .

Paulina: -…co oznacza dla ciebie „żyć”

Kryzys: (śmiech) -…bardzo ciekawe pytanie ….bo ja żyję. Mam tak, ze czerpię garściami z życia i to co mógłbym powiedzieć to dla mnie żyć, znaczy cieszyć się tym co się dzieje.

Być w tym co się dzieje – bo nie zawsze jest radość .Życie dla mnie to jest trochę jak Energylandia – tam jest życie. Ja się śmieję czasami bo jak mówię o emocjach, to mówię o Energylandii. Jaka jest różnica między młodzieżą a ludźmi? ….bo jest młodzież i są ludzie. Gdzie idzie w energylandii młodzież ? na czym jeździ? Rollercoaster

…a na czym jeździ taki dziadek jak ja ? Filiżanki …i to jest życie, jedno i drugie.

Ja na rollercoaster już nie pójdę, już mam dość emocji w sensie takim wiesz, że nie jestem taki, ale siedemnastolatek ma w życiu tak że jest na górze, zaraz na dole, za dwie godziny znowu na górze i tak cały czas. Jedno nie wyklucza drugiego. I tak jest w Energylandii, bo ja często tam jeżdżę – przynajmniej raz w roku z młodzieżą jeździmy. Zawsze robię to samo: z kawy na kawę, zahaczam o filiżanki i samochodziki, i tyle, a młodzież po prostu goni. Jedno i drugie to jest życie. Będąc jakby w tym , nie koniecznie musi się dziać w moim życiu tak jak na rollercoasterze, nie koniecznie się musi dziać tak jak na filiżankach, jedno i drugie jest potrzebne. Tak sobie myślę o życiu że potrzebuję i usiąść na kawie i po prostu popatrzeć na to wszystko co się dzieje, na swoje życie, wziąć w czymś udział, w czymś bardziej ekstremalnym albo czymś mniej ekstremalnym ale biorę udział i żyję pełnią energylandii, a więc pełnią życia.

Podoba mi się w tym Chrystus -, święty Bóg i człowiek. Święte rzeczy i mój własny gnój. Piękny gabinet na górze i piwnica. W Jezusie jest to wszystko w jednym i bardzo mi się to podoba, to że nic nie jest wykluczone. Bo nawet grzech jest nazwany, nawet to jest takie wiesz, bardzo uszanowane….tak jest w człowieku. A jednocześnie jest świętość ale też jest i trud, to jest całość życia .Ja się spotykam z ludźmi w dużej mierze w trudach ale to też jest życie i to nie chodzi o to że ktoś tam coś napisze że, jest super – aczkolwiek to są piękne rzeczy jak przychodzi ktoś do mnie i mówi „jaram we świat” , pół roku później „zaszłam w ciąże” i teraz już „ urodziłam dziecko” to jest piękne takie wiesz …to jest życie.

Paulina: -co znaczy dla ciebie kochać …

Kryzys: -Kochać to wybaczać. Kochać to zrezygnować trochę z siebie na rzecz drugiego człowieka. Oczywiście że to są czyny. „Kochać” to nie są dla mnie spocone ręce i szybciej bijące serce…też ….ale głównie jak myślę – to ja nie umiem kochać. Nie umiem, nie zostałem nauczony, tyle wiem co mam wiedzy i jak się czasem zastanawiam czy ja kocham Boga, czy ja kocham żonę, czy ja kocham dzieci, to sobie myślę w takich kategoriach że ja nie umiem. Chrystus mnie trochę uczy takiej rzeczywistości że kochanie to czyny . W jednej piosence ktoś śpiewa, że „ słowa mają moc ale czyny jeszcze większą „ – coś takiego parafrazując. Kochanie to nie jest to dla mnie jakieś wybitne uczucie. To uczucie się pojawia na przykład jak się z żoną nie widuje i mi się tęskni , jak tęsknię za wnukami, jak myślę o dzieciach i wiem – kurde już dawno nie gadałem z nimi bo coś tam, jak się gdzieś wybieramy i ja się cieszę , jak jestem z rodziną i siedze na fotelu ,mało się odzywam i chłonę. Chłonę ich i jak myślę o miłości, to myślę o takim chłonięciu. Jak myślę o kochaniu to myślę trochę o czymś takim :…ja lubię termy , lubię siedzieć w gorącej niecce, w rosole i po prostu siedzieć i jakby ktoś zapytał co ja w tym lubię to nie wiem: bo generalnie ani za ciepłem nie przepadam ani za tym że ludzie przychodzą cały czas, a to jest takie małe ….ale lubię jak mnie to oplata , lubię jak mogę w czymś być . Tak trochę jak z tym kochaniem, mnie to tak oplata, ja tą miłość czuje bardziej od rodziny niż że ją umiem dać , bo u mnie czasami ta miłość to jest autystyczna. Kocham a za chwile się okazuje że coś innego, więc się muszę nawracać i muszę prosić o wybaczenie. Doświadczam takiej miłości wybaczającej przez bliskich.

Paulina: …co najbardziej kochasz w życiu ?

[śmiech ]

Paulina:-… łącząc dwa pytania …czy może bardziej kogo ?

Kryzys: -…nie, bo kogo, to byłoby takie bardziej proste

…ale co najbardziej . Najbardziej kocham taką przestrzeń, bycie w takiej przestrzeni w której czuję się bezpiecznie. Więc to że miłość jest wybaczająca, to że mam gdzie wrócić do domu, to że przychodzę do Pana Boga i mowie „znowu spieprzyłem”, a On mówi „wiem”….ale jestem bezpieczny. Nie jestem odtrącony, nie jestem zostawiony….to najbardziej w ogóle kocham, odkąd Pana Boga mam w swoim życiu. Najbardziej mnie ujmuje za serce to, że nigdy przy Nim, przez ludzi tak, ale nigdy przy Nim nie byłem odtrącony , zostawiony samemu sobie. Czasami jest tak jak w terapii .Bywają takie sesje terapeutyczne – że siedzi się i nic się nie mówi – ani klient, ani terapeuta …i się dzieje!. Czasami tak jest…..ale jest towarzystwo.

Pamiętam takiego chłopaka, którego zapytałem „ co ci w terapii najbardziej pomogło” i on powiedział że taka sesja terapeutyczna gdzie przez 50 minut nic nie mówiliśmy. To nie było tak że się spać chce czy coś , ale było coś takiego że, się działo. Takie jest moje doświadczenie z Panem Bogiem. Ze jest. Jest zostawiając przestrzeń . W rodzinie jest podobnie …mam to bezpieczeństwo…oplatanie miłością ….to jest …nie jestem zostawiony.

Nie zostawienie – to jest to co najbardziej kocham.

Paulina: …znasz siebie czy poznajesz siebie ….?

Kryzys: -Poznaje. Tyle znam siebie co mnie życie doświadczy. Ludzi nie jem, ale nie wiem co by było jakbym już nic nie miał do jedzenia a byłabyś tylko ty…nie wiem. [śmiech]

Tyle znam siebie co życie mi da doświadczeń i ja się cały czas uczę – sam jestem przerażony tym co widzę , tym bardziej jestem wdzięczny że jest Chrystus który mimo wszystko wie, ojciec który na mnie patrzy i mówi „ok nadal jesteś moim synem „. Ja wtedy myślę „ ja pieprzę” .

Poznaje siebie , ale to jest fajne, lubię siebie , ale nie lubię czasami swoich pomysłów i zachowań.

P:-…co cię śmieszy?

K: -…złości i śmieszy, jak ktoś wie lepiej coś na mój temat niż ja sam …chyba że pytasz co mnie bawi ?

P: -Bawi….bo co złości miało być następne pytanie 😀 …ale możemy to połączyć

K: -Śmieszy mnie i złości zarazem jak ktoś wie lepiej coś na temat mojego życia, bo uważam że każdy jest najlepszym ekspertem swojego życia i nikt z boku nie ma takiej świadomości. Ale co mnie bawi? Ja lubię bardzo takie poczucie humoru jak loże szyderców różnego rodzaju. I jak jestem w różnych takich miejscach gdzie ktoś się uaktywnia lub mam takie doświadczenie z takimi ludźmi. Czasami tak jest, że spotykam kogoś i nawet jak kogoś nie znam i widzę że coś powiedział, to już wiem że się dzieje. I to mnie mega bawi, bardzo lubię, w tym jest duży smak – ja nie lubię nie okazywania szacunku, tylko taką dozę patrzenia na życie z dystansem.

P:…płaczesz czasami?

K:…płacze…czasami nad sobą 😉 ale generalnie najbardziej płacze z bezsilności. Jak coś takiego się dzieje , spotykam się z czymś takim, że jestem bezsilny. Ostatnio płakałem nad takim doświadczeniem- śmierci osiemnastoletniej osoby z powodu narkotyków, wiedząc że mogło być inaczej…. ogromna bezsilność, z wiarą oczywiście w życie wieczne, ale z bezsilnością że nic się nie da już zrobić .

P: -…co ci zabiera siłę ?

K:-…siłę mi zabiera bardzo często ta sytuacja, kiedy ja wiem lepiej. To jest coś czego nie lubię – i jak sobie to uświadomię….wtedy myślę sobie „do dupy”. Wtedy czasem myślę „kurde może trzeba zmienić zawód albo coś, bo spieprzyłem po prostu” . Nie lubię tego….nie lubię tego w ludziach, nie lubię tego w sobie i to przemądrzalstwo mnie czasami denerwuje i zabiera mi siłę, tak że najchętniej bym się schował w piwnicy.

P: …sposób na kryzys

K: …jak przechodzę kryzys to przede wszystkim ważne, żeby spróbować pozwolić komuś potowarzyszyć. Żeby nie być w tym sam. Żeby w tym kryzysie nie zostać samemu. To jest bardzo trudne. Ostatnio mi zadała jedna dziewczyna pytanie: „Panie Bogdanie. ale jak dopuszczać jak się ma tyle krzywdy od ludzi, i się trochę boi?” Wiem. Wiem ze jest trudno ,wiem ze nie każdy, wiem ze nie wszyscy, dlatego bardzo powoli, ostrożnie , po kawałeczku , jak zobaczysz że nie to wracać z powrotem, ale nie przekreślać wszystkich . Spróbować po kawałeczku kogoś dopuszczać żeby nie być samemu w tym kryzysie ,to jest chyba najistotniejsze. Samotność – odkąd żyję z Panem Bogiem, nie mam poczucia samotności , bycia samemu- tak, ale samotności nie. Samotność jest czymś co rodzi beznadzieję , co rodzi bezsilność , co zabiera siłę, a jeżeli się kogoś dopuści, choćby po to żeby posiedział to zmienia perspektywę…..

Pamiętam taka sytuacje w swoim życiu jak zadzwoniłem do przyjaciela i powiedziałem „przyjedz do mnie tylko przywieź fajki” . On nie powiedział mi przez telefon , „ale ty stary już nie palisz 20 lat , po co ci to” …nie …przyjechał . Zapytałem „ przywiozłeś papierosy” , mówi „przywiozłem” , to daj, on mówi „jutro” . Ja mówię „jutro nie będę już chciał” na co on „ no właśnie”. Siedział ze mną półtorej godziny . Ja zły na niego, ze mi nie chce dać szluga, ale siedział ze mną i poszedł. A ja następnego dnia nie chciałem papierosów.

Dopuszczenie kogoś żeby po prostu pobył czasami z tobą, nie oceniając, nie pouczając..

P: -…i nie dając gotowych rozwiązań na twoje problemy prawda ?

K: -Tak!

P: -…przełomowa sytuacja w twoim życiu

K: -…to było jak miałem 33 lata, taki kryzys bardzo duży jak mnie dopadł związany z rodziną, z małżeństwem i w ogóle . Pamiętam że w ten czas byłem sam, ale nie zostawiony. Były momenty że siadałem w kościele, z tyłu, tam gdzie było ciemno…siadałem z tyłu i patrzyłem na to co się dzieje. Nie brałem udziału w Mszy tylko patrzyłem. Emocjonalnie brałem ale w całokształcie się nawet nie ruszałem…i jakby Pan Bóg zrobił wtedy taką przestrzeń, powiedział „Boguś wszystko wiesz, tak, jesteś w trudnej sytuacji, to ma związek też z tym że masz poczucie zranienia i to może tak być, ale to jest twoja decyzja. Ja Jestem. „ Imię Boga jest przepiękne – Jestem który Jestem i ja wtedy doświadczałem tego, że On mówi „Ja Jestem, jakąkolwiek decyzję podejmiesz, ale czas na twoje decyzje, to muszą być twoje decyzje”

P: -…osoba która największy wpływ na twoje życie wywarła

K: -..nie chcę żeby to zabrzmiało kolokwialnie, ale Baśka…żona. Dlatego że, w ogóle nie wiem z jakich pobudek za mnie wyszła , znaczy już mam pojęcie bo ją o to pytałem i ona powiedziała że byłem kozak i ona się nie bała na osiedlu w ogóle, ale czy w kontekście miłości….nie mam pojęcia. Ale rzeczywiście bardzo duży wpływ na mnie wywarła w różnych momentach , i nie tylko dlatego że jest super i jest miłość …nie. Chyba przez uczciwość, konkretne działanie, konkretne rozmowy ….że dużo się w moim życiu działo i dzieje gdy biorę ją pod uwagę , gdy współdziałamy. Czasami jest tak, że ona się wypowiada i mnie to wkurza ale zostaje i później mi się to mieli…i zaraz jest myśl „kurde nie muszę iść powiedzieć że ma rację” albo” przeprosić” albo „powiedzieć że nie”. Bycie z żoną już w tym roku 34 lata (36 bo jeszcze przed ślubem) robi taką robotę że, ma mega wpływ na mnie.

P: -…sytuacja której nigdy nie zapomnisz?

K: -Raczej powiem o cierpieniu. O cierpieniu w bezsilności, o cierpieniu związanym rodziną, z sytuacjami na które nie ma wpływu. Nie chcę o tym mówić ale są to chwile w których zostaję, płacze i myślę że nie chce tego nigdy więcej . Dlatego to są takie, że ich nie zapomnę bo ja tego nie chcę. Oczywiście dużo jest tych pięknych chwil też – siedzenie razem z żoną w termach – kocham ten czas. Moi znajomi zaprosili nas na takie wczasy na termach , urlop, kiedy byłem w kryzysie zawodowym takim dość dużym , w związku z tym też w osobistym i tak dalej. Myśmy z żoną każdego dnia prawie, po osiem godzin siedzieli w termach, po prostu byli byli byli i rozmawiali rozmawiali rozmawiali i nie rozmawiali – to był piękny czas. Później nam znajomi powiedzieli że, to były ich najgorsze wakacje. A dla mnie – najlepsze .Wtedy zdecydowałem że idę w swojej pracy zawodowej w kierunku robienia tego co kocham, a nie muszę.

P:-…czym jest dla ciebie porażka?

K: -Porażka…jest trampoliną do nadziei. Chciałbym i tak się dzieje w moim życiu że jest trampoliną do tego żeby coś było lepiej. Trudno mi przyjmować porażki ale one ustawiają. Pamiętam taką sytuację, jak pracowałem w takiej dużej firmie, gdzie udało się tam komuś załatwić mi prace i ta osoba po paru latach współpracy mówi „stary nie powinieneś tego robić, ty się do tego nie nadajesz”. No kurde . To zostało. Pamiętam jak stanąłem przed lustrem i mówię „no kurde, ma rację.” To był ten moment…..tych wakacji później ….to była taka porażka życiowa która była trampoliną do tego co robie teraz. Także jest potrzebna zawsze mi huczą słowa Maikela Jordana koszykarza, że on „ dokładnie pamięta ile ma porażek a mniej pamięta ile sukcesów bo to porażki kształtują” i u mnie było podobnie .

P: -…a zwycięstwo?

K: -…zwycięstwo w różnych sytuacjach jest czymś, co na pewno mnie dźwiga. Z pełną wiadomością mógłbym powiedzieć o zwycięskim życiu teraz. Jestem w taki miejscu, jestem osobą tak szczęśliwą, paradoksalnie mówiąc mógłbym umierać . Jestem tak szczęśliwy że mógłbym umierać

P: -to będzie tytuł tego wywiadu

K: -…zwycięstwo jest czymś takim że się dobrze czuję w tym wszystkim , spełniony ale z pełną świadomością dwóch wilków, które w sobie mam. Moim pomysłem jest dokarmianie złego, Pana Boga tego dobrego… i to jego dobry wilk wygrywa …i to jest zwycięstwo którego za cholerę nie mogę sobie przypisać… i to mnie się podoba . Ja mam tendencję do przypisywania sobie i wtedy mnie luxy ustawiają. Jest taki utwór „siódme” …”oddaję chwałę bo nakradłem / wszystko sobie dobre przypisałem” . Ja nie ma problemu ze swoją wartością, ale myśląc o zwycięstwie- chwale Boga. To jest w ogóle przepiękne, że zwycięstwo się okazało na krzyżu , że zwycięstwem jest zmartwychwstanie i to właśnie jest jedna całość. Tym jest zwycięstwo.

P: -…jaki wpływ ma na ciebie krytyka?

K: -…to jest trudne i potrzebne . Trudne bo nie lubię i potrzebne żeby mnie kształtować..

P: -…konstruktywny sposób rozładowania emocji ?

K: -…lubię obejrzeć dobry film, lubię posłuchać muzyki, lubię pobyć ze sobą – takie przestrzenie tez gdzie mnie nikt nie rusza.

P: -…kiedy nie dajesz sobie z czymś rady?

K:-…czasami klnę

P: -…warto rozmawiać bo ?

K: -…bo wtedy jest poczucie że się nie jest samemu

P: -…piękno tkwi w ?

K: -…w środku

P: -…książka którą chcę polecić to:

K: – „Siema Kryzys” 😀 😀 😀 …. „Wiedźmin „

P: -….film warty zobaczenia:

„Buntownik z wyboru”

P: -…muzyka, która mi towarzyszy:

K: -Luxy (Luxtorpeda), Arkadio , Hans

P: -…na koniec:

K: -…życzę ci żebyś był szczęśliwy nie krzywdząc siebie i innych !

Skip to content